Uzdrowienie w nieodpowiedniej chwili

Z Iwonką, moją partnerką odwiedziliśmy jej przyjaciół. Gospodyni przynosząc herbatę była bardzo powyginana, zapytałem „co się dzieje” „to po upadku, mam niesprawną rękę i tak sobie radzę” odpowiedziała. Iwonka nie czekała zbyt długo i zapytała „Piotr pomożesz?”

. „ zobaczymy co da się zrobić” odpowiedziałem. Jak się okazało Krysia po upadku złamała sobie rękę , złamanie na tyle było skomplikowane że nie była wstanie zbliżyć dłoni do głowy, to co mogła to 50 cm przed nos i nic więcej. Rok bolesnej rehabilitacji i bez sukcesów. Krysia zapewne miała pecha bo rehabilitacja polegała między innymi na tym że ramię było przywiązywane do drabinek a przedramię zginane do granicy bólu. Leciały łzy i nic. Rozpoczęła się kuracja z moim udziałem , polegała na tym że piłem herbatkę i co jakiś czas myślałem o pacjentce. Kuracja była dość bolesna bo Krysia pojękiwała i z bólu leciały łzy. Cenne było to że i ja odbierałem ból w różnych miejscach na ciele , na przedramieniu, ramieniu, łopatce a nawet na biodrze. Wywnioskowałem że miejsca które ja odbierałem musiały „odpuścić” aby ręka była sprawniejsza. Porada dla tych rehabilitantów którzy wiązali rękę do drabinek, kochani pracując nad ręką popracujmy nad całym ciałem bo to jeden połączony mechanizm. Ośmielam się doradzać ponieważ po 45 minutowej terapii Krysia palcem dotknęła nosa. Płacz z bólu, uśmiech i zadowolenie z małego sukcesu, bo ten końcowy jeszcze nie nadszedł. Kolejne życzenie „ a gdybym tak mogła się uczesać” , „mówisz i masz” pomyślałem, kolejne 15 min łez Krysi i grzebień we włosach. To zdarzenie dla mnie to ogromna wiedza o ciele i mechanizmie ciała, polecam fizjoterapeutom.
A jaki był finał spotkania? Następnego dnia Iwonka usłyszała od męża Krysi „ niech Piotr do nas nie przychodzi, bo Kryśka staje na komisji i nie dostanie renty”. Nie wiem czy obawy były słuszne i czy to dobrze ale Krysia dostała rentę na inne schorzenie.